Nauka

Karolina Tytko, IMPERATYW PERSONALISTYCZNY KAROLA WOJTYŁY JAKO PODSTAWA ETYKI PRACY

Można się zapytać: kogo – pracodawcy czy pracownika – etyka pracy może się bardziej tyczyć. Prawo etyczne zostało obszernie skodyfikowane jeśli chodzi o dochodzenie prawdy (zazwyczaj prawnej) w prawach i obowiązkach pracodawców oraz pracowników. Dlaczego? Można się pokusić o stwierdzenie, że być może dlatego, że praktycznie każda istota ludzka styka się w swoim życiu z pracą, jako z szeroką płaszczyzną wykonywania obowiązkowych czynności. Każdy również jak wiemy, woli dochodzić swoich praw niż obowiązków (których jest zawsze aż nadto). Aby więc nie dochodziło do rażących niesprawiedliwości, tudzież zaburzeń funkcjonowania w społeczeństwie, należało przyjąć pewne normy dla wykonywanych czynności zawodowych. Mniej naturalne w społeczeństwie jest mówienie o pracy jako takiej, zadanej każdemu człowiekowi – jako takiemu. Tym właśnie zagadnieniem zajmę się poniżej.

Można się zastanawiać jakie kryteria służyć mają do wyznaczania, czy moralność w pracy jest spełniana[1]. Otóż pretendentami do takich kryteriów mogą być: efektywność wykonanej pracy mierzona ilością ale też jakością, sumienność, intencje pracującego, ofiarność i trud włożone w wykonywanie pracy, przydatność wytworu pracy, korzyści jakie pracującemu ta praca przynosi itd. Nietrudno zauważyć, że poszczególne, wykorzystywane do oceniania moralności pracowniczej kryteria (lub nawet ich wybrane zestawy), nie mogą być miarą na skalę maksymalnie ogólną jak i prawdziwą, w absolutnym sensie. Dlatego też, w sytuacji konkretnego zatrudnienia, nie jest możliwym mówić o moralności w pracy jako takiej, zadanej każdemu człowiekowi jako takiemu. Rozpatrujemy tutaj głównie postawy pracowników (o różnym uposażeniu psychofizycznym oraz światopoglądzie) wobec różnych wymagań pracodawców (również o różnym uposażeniu psychofizycznym oraz światopoglądzie), gdzie owe wymagania mogą być bardzo różne. W związku z tym owe wymagania podlegają ocenie w etyce pracodawcy – czyli najpierw etyki pracy ogólnej, ale również etyki (po części z tamtej wynikającej) – zachowań i wymagań wobec pracownika, jako bliźniego. Analogicznie jest, jeśli chodzi o etykę pracowniczą. Zauważmy, że bierzemy pod uwagę pewną czynność, pracę jaką należy wykonać, ale również bierzemy pod uwagę konkretną osobę i jej psychofizyczne uposażenie oraz światopogląd. Tj. nie możemy wymagać od niektórych pewnych rzeczy, natomiast od innych powinniśmy wymagać więcej. Czy jest to sprawiedliwe? O ile każda jednostka (chodzi tu i o pracodawców i o pracowników) będzie pracowała zgodnie z faktycznymi swoimi możliwościami i wymagała od innych na tyle na ile są w stanie temu podołać.

 

Praca w świetle personalizmu Wojtyły

 

Filozofia Karola Wojtyły to filozofia, która pozwala zajrzeć w głębię struktury osoby ludzkiej. To filozofia na miarę nieskończenie skomplikowanych mechanizmów człowieczeństwa odnosząca się jednak we wszystkim do jakiejś nieuchwytnej, acz niezbędnej podstawy. Tą podstawę znajdziemy w twórczości Karola Wojtyły[2], późniejszego papieża Jana Pawła II, który opisując osobę ludzką, powoływał się na proces poznawczy, nazwany przez niego doświadczeniem człowieka. Otóż we wszystkich przejawach poznawczych, proces doświadczania odnosi się zawsze do doświadczania przez konkretnego człowieka, również siebie samego. „Człowiek nigdy nie doświadcza czegoś poza sobą, nie doświadczając w jakiś sposób siebie w tym doświadczeniu”[3]. Tak rozumując, jasno docieramy do sedna problemu – praca jako jedno z doświadczeń człowieka, jest również przestrzenią w której on sam siebie może doświadczać, zgodnie ze specyfiką tej przestrzeni. A także może (a nawet powinien) się w tej przestrzeni rozwijać.

Czyn – o ile jest w części świadomym działaniem ludzkim, jest również źródłem poznania osoby. Zdaje się, że czyn razem z wolnym wyborem tworzą naprzemienny ciągły proces rozwoju człowieka. Dlatego też praca w tym rozumieniu, jest również procesem składającym się z szeregu doświadczeń i kontaktów „mnie samego” ze „mną samym”, w konkretnych sytuacjach. Na tej podstawie można już w zasadzie bezpośrednio postulować o zasadność imperatywu personalistycznego jako podstawowego w etyce pracy. Nie będzie on nakazywał jedynie wykonywania konkretnych poleceń. Osoba ludzka nie będzie oderwana od czynów. Będzie mogła zarówno podjąć większy wysiłek, większą pracę i tego od co poniektórych wymagać, jak i niektórych prac odmówić lub nie wymagać od innych. Wszystko będzie zależało od tego, jak ocenimy stosunek uposażenia psychofizycznego konkretnych osób do konieczności wykonania danej pracy, w kontekście również oceny jej wpływu na rozwój (i jego kierunek) tych osób.

Jako że sam fakt uczestniczenia w „doświadczeniu człowieka”, przez niego samego, pociąga za sobą nieuniknione konsekwencje we wszystkich swoich przejawach oraz we wszystkich tego skutkach, możemy wnioskować nawet o personalistycznym charakterze pracy, jako o zadaniu nierozerwalnie związanym z odpowiednią strukturą ludzkich mechanizmów działania, niezbędnych do rozwoju jego własnej osoby. Człowiek świadomie połączony ze swoim „ja”, jest wyposażony zarówno w źródło doświadczeń siebie podczas pracy, jak i jest w stanie – dzięki temu, oraz poniekąd dla tego – dokonywać odpowiedniego wyboru działania, w świadomie (a więc w pełni), realizującej się przez to nierozerwalnie wolności wyboru[4].

 

 

Na koniec powiedzmy o jednym, z zapewne wielu argumentów broniących rozumowania Karola Wojtyły. Chodzi o dwa rodzaje skutków nieodpowiedzialnej postawy w rozdzielaniu obowiązków pracowniczych. Tj. takiej, która z racji niespójności, przesadza w którąś ze stron. A wynika właśnie z rozdzielenia pracy i człowieczeństwa jako takiego, czyli zinstrumentalizowania ich obu w danym procesie, w danych okolicznościach, co bardzo jasno i klarownie przemawia za ową niespójnością. Można bowiem z jednej strony poddawać się lenistwu – zaniedbywać pracę, która jest pewnym obowiązkiem jeśli chcemy rozwijać się w człowieczeństwie ale i jeśli chcemy przetrwać. Z drugiej zaś strony możemy pracą przyćmić człowieczeństwo – możemy sprowadzić osobę ludzką do maszyny wykonującej różnorakie czynności, czy to z powodu braku możliwości wyboru innego życia (dotyczy bardziej pracowników) czy to właśnie z powodu takiego wyboru.

Tak więc praca, która jest traktowana jako „z jednej strony jako błogosławieństwo (uczestnictwo w akcie stwórczym Boga), z drugiej – jako przekleństwo (karę za grzech)”[5], jest niejako właśnie w ten sposób dostosowana na miarę rozwagi ludzkiego życia, gdzie zachowując umiar między zapracowywaniem na podstawowe potrzeby swoje (czy też  innych, jeśli mamy taką możliwość albo jesteśmy za innych odpowiedzialni), a korzystaniem z jej wytworów, istota ludzka właściwie wykorzystuje wszelkie, dostępne jej środki, żeby ciągłe doświadczenie życia odbywało się w możliwie najpełniejszy sposób. Tak samo jak doświadczenie człowieka w poszczególnych punktach czasoprzestrzeni.

 

 

 

 

Bibliografia

 

1.                  Adam Sarapata, Moralność pracownicza [w:] Etyka zawodowa, Warszawa, KiW, 1971.

2.                  Jacek Wojtysiak, Filozofia i życie, Kraków, ZNAK, 2007.

3.                  Karol Wojtyła, Osoba i czyn, Kraków, PTT, 1969.

 



[1]Adam Sarapata, Moralność pracownicza [w:] Etyka zawodowa, Warszawa, KiW, 1971,  s. 92-97.

[2]Karol Wojtyła, Osoba i czyn, Kraków, PTT, 1969, s 5.

[3]Tamże..

[4]Należy pamiętać, że wolność każdego człowieka nie jest czymś nieograniczonym. Jest choćby ograniczona możliwościami naszego ciała, umysłu, bądź wolnością drugiej osoby.

[5]Jacek Wojtysiak, Filozofia i życie, Kraków, ZNAK, 2007, s. 318.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.