
Marcin Godawa, “Za miastem”
“Za miastem”
Gdy nie skorzystał z szansy, aby na równi być z Bogiem,
zostawił sobie tylko krzyż – drzewo kwitnące dreszczem,
drzewo, przed którym uczciwi obywatele uchodząc
pozostawiali za sobą wezbrane potoki śliny
i szept dziękczynnej modlitwy: ‘Jak dobrze, że to nie na nas…’
A dzisiaj na ulicy odwija z gazet człowieka,
jak gruszki w cudzym sadzie podbiera nam nasze łzy,
innym zdejmuje drugi cień nałożony przez ludzi,
rozdziera ich rachunki tak jak zasłonę w świątyni.
Rzućcie mu kłodę pod nogi, a nie poznacie świata.

