
Mądrej głowie dość dwie słowie…
Tekst: Jadwiga Bacia
Pamiętam jeszcze z dzieciństwa tekst, który można było znaleźć na kartach pamiętników, gdzie na „wieczną” pamiątkę gromadzone były wpisy koleżanek, kolegów, nauczycieli i bliskich nam osób. Fragment, który mam na myśli, brzmiał: Miłością i pieniędzmi drudzy Cię wzbogacą, mądrość musisz sam z siebie własną dobyć pracą. Zagłębiwszy się w pochodzenie tychże słów odkryłam, że oryginalny cytat pochodzi od naszego narodowego wieszcza, Adama Mickiewicza i brzmi trochę inaczej, a mianowicie zamiast słowa „miłość” pojawia się tam „nauka”. W perspektywie moich rozważań jest to nowość bardzo korzystna. Pokazuje jasno punkt wyjścia, czyli brak tożsamości między pojęciem nauki i mądrości.
Slogan dobrze wszystkim znany – o człowieku, który uczy się całe życie – jest tutaj bardzo zasadny. Uczymy się, czyli zdobywamy wiedzę. Jednak tylko wtedy, gdy wykorzystujemy zasoby wiedzy w sposób właściwy, postępujemy mądrze. Dobre działanie jest kluczem do mądrości. Owa cnota jako sposób życia pozwala na szybkie znajdowanie właściwych rozwiązań; stąd biorą się tytułowe dwa słowa, które są wystarczającym impulsem do działania dla mądrej głowy. To skarb, który warto gromadzić – tak właśnie – gromadzić. Nie jest to bowiem coś dane raz na zawsze. Wręcz przeciwnie, wymaga sporego wysiłku, by w mądrości wzrastać i rozwijać się. Dzięki niej możemy przekształcać wiedzę, którą posiedliśmy zdobywając rozmaite doświadczenia. Mądrość, zwłaszcza ta pojmowana jako mądrość życiowa, jest rezultatem podejmowanych działań. Filozofowie ukochali powyższą cnotę jako tę, do której dążyli całe życie poprzez odkrywanie sensu otaczających ich rzeczy (wartości, zdarzeń, sytuacji). Mieli oni świadomość jej sedna, to znaczy brali pod uwagę, że można do niej dochodzić na różne sposoby, właśnie poprzez wielorakie przepracowywanie faktów, czyli refleksyjność, a nie tylko ślepe przyjmowanie informacji. Odnosząc się do cytatu początkowego, trudno się nie zgodzić, że miłość jest wartością wyjątkową i czymś, do czego bardziej lub mniej świadomie dąży nasze serce. Każdy definiuje ją inaczej, w zależności od indywidulanych przeżyć i doświadczeń, ale zwykle jest ona istotnym aspektem życia, wyznacznikiem szczęścia. Ja pokuszę się o porównanie miłości do mądrości. Słowa te mają ze sobą więcej wspólnego niż tylko literę, która je rozpoczyna. I miłość i mądrość są przede wszystkim jednakowo ważnymi dążeniami w życiu prawie(aby uniknąć generalizacji) każdego człowieka. O obydwie wartości trzeba się troszczyć. W przeciwnym razie tracą na znaczeniu i blokują szeroko pojęty rozwój człowieka.
Wracając do mickiewiczowskiego wniosku, należy potraktować go jako rozgraniczenie nauki i mądrości. Między nimi nie można postawić znaku równości. Mądrość to coś więcej. Rzec można, że ten, kto się uczy i dużo wie, niekoniecznie jest mądry. Omawiana cnota bowiem to swego rodzaju zdolność wykorzystywania wiedzy w praktyce. Nie na darmo mówi się o mądrości życiowej, co jest właśnie określeniem doświadczeń zbieranych praktycznie od narodzin do śmierci oraz o mądrości ludów – czyli tej czerpanej od innych – starszych, mądrzejszych, a może po prostu bardziej obytych członków społeczeństwa, którzy zdążyli więcej przeżyć. Czerpiemy od minionych pokoleń. Przekazywane są nam kultura, tradycja, pewne wzorce zachowań. Dzięki temu nie zaczynamy od zera, a nasza cywilizacja jest ciągle wzbogacana.
Czy poprzez te wnioski niejako kłócę się z Wieszczem? Otóż nie. Pragnęłam za ich pomocą podkreślić złożoność może nie samego pojęcia mądrości, ale tego wszystkiego, co się na nią składa. Owszem, jest to coś, co wypracowuje się na drodze indywidualnego kształtowania się i rozwoju. Filozofowie ukochali mądrość i w niej odnajdywali oraz nadal odnajdują sens istnienia. Byli tacy, którzy mając mądrość lub dopiero do niej dążąc, nie potrzebowali już do życia niczego innego. Pochylając się nad tym aspektem, można dojść do wniosku, że życie bez niej nie może być w żaden sposób spełnione i szczęśliwe. Brak mądrości kojarzy się z głupotą, nierozsądnymi zachowaniami. Cnota ta łączy posiadaną wiedzę z praktyką, podczas której się z niej czerpie. Jednakże z drugiej strony bez wpływu innych ludzi mądrość także nie może być pełna, tak jak do końca nie spełnia się życie bez miłości. Mądrość w szerszym ujęciu częstokroć utożsamiana jest z cnotą. Cnota jest stałą skłonnością do czynienia dobra. Pozwala ona osobie nie tylko spełniać dobre czyny, ale także dawać z siebie to, co najlepsze. Osoba cnotliwa wszystkimi swoimi siłami zmysłowymi
i duchowymi dąży do dobra, zabiega o nie i wybiera je w swoich konkretnych działaniach [1.] Patrząc na mądrość z tego punktu widzenia, zauważyć można kolejny jej aspekt, a mianowicie dobro, które powinno być skutkiem mądrego postępowania. Co więcej, ma to być dobro skierowane nie tylko na osobę dokonującą czynu, ale także na jej otoczenie, ludzi żyjących obok niej.
Na koniec przytoczę cytat, który moim zdaniem idealnie podsumuje te mądrościowe rozważania. Bertolt Brecht powiedział bowiem: Źle jest mieszać ze sobą różne wina, ale stara mądrość miesza się doskonale z nową [2]. Wiele rzeczy można łączyć, ale nie zawsze powstają z tego dobre zestawy. Mądrość natomiast wzbogaca się, gdy stale czerpie się ją z różnych źródeł, żywych czy martwych. Współczesność nie może zapominać o rdzeniu, który buduje podstawę jej kultury. Cywilizacja musi mieć fundament i świadomość tego co ją stanowi, aby nigdy tego skarbu nie zatracić. Dbajmy o to by być mądrymi, a nie tylko wykształconymi. Niech znajomość faktów, dat i danych statystycznych nie stanie się nigdy wystarczającą treścią naszego życia.
(1) Katechizm Kościoła Katolickiego, 1803.
(2) [Online] http://tinyurl.com/lb6cca7 (dostęp: sierpień 2016).

