
Marcin Godawa, “TEN CAŁY NIEPOTRZEBNY WSZECHŚWIAT”
Nie naruszyłem żadnej z rzeczy,
których dotknęłaś: filiżankę
chroni łyżeczka – most zwodzony,
spodeczek – fosa. Wargi w kawie
wylegiwały się do późna.
Czuwając przy kuchennym kranie
bieg rzek odwracam, plamę wina
odgradzam taśmą kroków. Wszystko
trwa zbudowane twoją ręką.
Ten cały niepotrzebny wszechświat.
W nim przeżyć może tylko dziecko,
które na miasto klocków zsyła
krótką paluszków burzę – w nowym
zamieszka z większym entuzjazmem.
Ja nie potrafię pozostawić
szalika, który próbowałaś
wyplątać kiedyś z zamka mojej
kurtki. Już nie chcę, byś patrzyła,
jak wkręcił się w zbyt szybkie palce.
‘Spokojnie trzeba, nie na siłę.’
Tak rozwiązują palce ognia.
Ten cały niepotrzebny wszechświat
tak rozwiązują palce ognia.

