
Idiota… czy na pewno niepotrzebny?
Tekst: Katarzyna Łuszczak
Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów – te słowa przypisywane są Stanisławowi Lemowi, choć niejeden wątpi w ich prawdziwość. Tak czy inaczej, cytat brzmi jak coś, co mógłby powiedzieć najlepszy polski pisarz science fiction. Pasuje również idealnie do opisania współczesnej wirtualnej rzeczywistości.
Podobno żyjemy w globalnej wiosce, a za pomocą jednego kliknięcia możemy połączyć się z każdym miejscem na świecie. Jeśli mieliśmy szczęście urodzić się w odpowiednim miejscu na Ziemi, zasobnym w komputery, tablety lub telefony z dostępem do Internetu, ilość naszych znajomych może powiększyć się o osoby z odległych i całkiem egzotycznych zakątków. Życie, dzięki powszechnie dostępnej i łatwej w obsłudze technologii, stało się ciekawsze. Przepływ informacji o historii, kulturze, polityce czy nauce jest błyskawiczny, a człowiek musi tylko wyciągnąć komórkę z kieszeni i sprawdzić skrzynkę mailową. Nie tak całkiem dawne czasy, kiedy na list czekało się tygodnie, czy nawet miesiące, odeszły w zapomnienie.
Szybki, ogólnodostępny Internet to jednak nie tylko światłe idee i radosne kontakty ludzi z odmiennych kręgów kulturowych. Kto odwiedził portale publicystyczne w okresie przedwyborczym, poczytał komentarze pod filmikami na Youtube czy wdał się w dyskusje na Facebooku, zapewne choć raz zwątpił w efekt ewolucji mózgów niektórych członków ludzkiej społeczności i doszedł do wniosku, że niektórzy powinni mieć dożywotni zakaz wypowiadania się
w Internecie. Im łatwiejszy dostęp, tym więcej komentujących użytkowników, a co za tym niestety idzie, więcej osób
z wątpliwie inteligentnymi wypowiedziami. Ale czy na pewno niestety?
Przyjrzyjmy się popularnej platformie mikroblogowej Tumblr. Tysiące użytkowników wrzuca do niej swoje przemyślenia, zdjęcia, memy, śmieszne filmiki czy muzykę. Platforma opanowana w dużej części przez młodych ludzi jest miejscem, w którym dyskutuje się dosłownie o wszystkim – zaczynając od filmików z kotami, na tolerancji i prawach mniejszości seksualnych kończąc. To tutaj można było zobaczyć najwięcej zdjęć z ogarniętego zamieszkami na tle rasowym Ferguson i dowiedzieć się rzeczy, o których nie wspominały mainstreamowe media. Z drugiej strony zadziwia ilość tzw. „hejtu”, która pojawia się w branych na bardzo poważnie rozmowach na temat… ulubionych par z danego serialu. Błahe z pozoru problemy przeradzają się w zażarte dyskusje z absurdalnymi argumentami, które mogłyby zakończyć się wybuchem kolejnego konfliktu światowego (przynajmniej z perspektywy neutralnego obserwatora). W efekcie skacze nam ciśnienie i mamy ochotę, by ktoś z niektórymi indywiduami zrobił porządek.
Jednak życie to nie ekskluzywny klub dla ludzi z wysokim wskaźnikiem IQ. Internet, w dość pokręcony sposób, ale jednak, jest odbiciem życia ze wszystkimi jego elementami. Usunięcie idiotów z Internetu pozbawiłoby go kolorytu i elementu ludzkiego obecnego w każdym z nas (przynajmniej od czasu do czasu). Kto pod wpływem negatywnych uczuć nigdy nie napisał komentarza, który po pewnym czasie okazał się być niezbyt przemyślanym, lub kto będąc święcie przekonanym o swojej racji, nigdy nie zamieścił czegoś głupiego, niech pierwszy rzuci elektroniczny kamień. Internet z idiotami jest irytujący. Internet z idiotami sprawia że masz ochotę wyrzucić komputer przez okno. Internet z idiotami sprawia że wątpisz w przyszłość ludzkości. Internet z idiotami jest jednakże ciekawszy. Może też nauczyć, że każdy z nas ma w sobie swojego ukrytego w głębi idiotę i tylko od nas zależy czy pozwolimy mu odziać się w skóry iwymachując maczugą iść na internetową krucjatę.

