
Życie za życie
Tekst: Dorota Kumorek
Na świecie rośnie liczba kobiet zmagających się z niemożnością zajścia w ciążę. Współczesna medycyna i technologia dają im szansę na korzystanie z nowych środków i metod przeciwdziałania bezpłodności, oferując między innymi metody sztucznego zapłodnienia. Jedną z nich jest „in vitro”, metoda zapłodnienia poza organizmem kobiety.
Na temat etycznych aspektów programu tej metody i na temat osób, które skorzystały z „in vitro” wypowiadają się różne środowiska. Zdania ich są podzielone, w zależności od efektów zabiegu i sposobu postrzegania osoby ludzkiej. W metodzie „in vitro” dziecko poczyna się poza aktem małżeńskim i poza organizmem kobiety (w probówce). Sztucznie „wyhodowane”, „nadliczbowe” zarodki ludzkie są zamrażane, wykorzystywane do celów eksperymentalnych lub uśmiercane.
Środowiska liberalne i feministyczne popierają stosowanie „in vitro”, uznając, że zarodek ludzki chociaż jest człowiekiem, nie jest osobą, więc nie podlega ochronie prawnej. Według nich każdy człowiek, zgodnie z tym, co mówi Konstytucja Praw Człowieka, ma prawo do życia, ochrony zdrowia i posiadania potomstwa. Powstaje jednak pytanie „czy człowiek i osoba to nie jedno i to samo?” Dlaczego zarodek ludzki nie jest osobą i nie ma swoich praw? Środowiska konserwatywne z kolei wyrażają sprzeciw wobec „in vitro”, uznając ją za metodę moralnie niedopuszczalną. Czynią tak dlatego, że uważają, iż człowiek jest osobą od momentu poczęcia do naturalnej śmierci.
Trudno jest oszacować jak wielki procent społeczeństwa, na przykład polskiego piętnuje w swoich środowiskach pary, które zdecydowały się na skorzystanie z tej metody. Nie wiadomo też jaki procent osób popiera decyzję kobiet na skorzystanie z niej. Być może są już takie badania. Wydaje mi się, że społeczeństwo polskie w większości byłoby „za”, gdyby nie fakt, że programowi „In vitro” towarzyszą zasady sprzeczne z zasadami świętości życia, jakie wyznaje i którym jest wierny Kościół katolicki. Katolicy w Polsce stanowią duży procent społeczeństwa, więc prawdopodobnie w większości nie popierają działań na rzecz pozyskiwania jednego życia kosztem uśmiercania drugiego, i to bezbronnego. Kościół katolicki rozumie ból rodziców z powodu bezpłodności, gdyż ich zdaniem pragnienie dziecka wyraża powołanie do rodzicielstwa, które jest wpisane w miłość między mężem i żoną. Uważa jednak, że większość decyzji na poczęcie metodą „in vitro” jest podjęta pod wpływem emocji i egoizmu. Jak stwierdza to instrukcja Donum Vitae o szacunku dla rodzącego się życia i godności jego przekazywania: Dziecko nie jest rzeczą, która należałaby się małżonkom i nie może być uważane za przedmiot posiadania. Jest raczej darem, i to „największym”, najbardziej darmowym; żywym świadectwem wzajemnego oddania się jego rodziców…[1]. Bezpłodnym parom małżeńskim Kościół proponuje adopcję i leczenie bezpłodności metodą naprotechnologii, która jest mniej inwazyjna i o wiele bardziej skuteczna od „in vitro”, choć mniej popularna. Nie budzi ona żadnych rozterek natury etycznej, szanuje godność małżeńską i godność dziecka, które ma się począć. Wybór i decyzja ostatecznie należą do kobiety. Ma ona prawo do wyboru środków jakie uznaje za stosowne, proponowałabym jednak większe uświadamianie każdej kobiety (a także mężczyzny) w kwestii „in vitro” zanim podejmie ona decyzję na zapłodnienie z wykorzystaniem tej metody.
Inna sprawa, że sposób przedstawiania „in vitro” przez lekarzy niejednokrotnie przypomina bardziej komercyjną reklamę niż rzetelną informację medyczną o przebiegu, skutkach, blaskach i cieniach metody, stąd tak wielki rozgłos wokół niej, przy jednoczesnym niedoinformowaniu czym ona jest w rzeczywistości.
[1] Instrukcja o szacunku dla rodzącego się życia ludzkiego i o godności jego przekazywania Donum Vitae 58, http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WR/kongregacje/kdwiary/zbior/t_2_19.html, [on line], dostęp: 22.06.2016.

