Persona

Być człowiekiem…

Z Piotrem Tytko rozmawia Karolina Tytko

 

K: Jak to jest z nami ludźmi i człowieczeństwem? Teoretycznie człowieczeństwo przypisane jest każdemu człowiekowi i to w sposób niezbywalny. Ale już ludzkie zachowania niekoniecznie…

P:  Racja.

K: Ubolewasz nad zjawiskiem czy popatrzyłeś wgłąb siebie?

P: Po prostu patrząc powierzchownie, dostrzegam brak człowieczeństwa wszędzie. Ale gdy spoglądam głębiej, to widzę przede wszystkim brak własnego człowieczeństwa.

K: To znaczy…

P: Każde moje przedsięwzięcie zawiera przynajmniej cząstkę dążenia przeze mnie do realizacji moich własnych potrzeb i pragnień.

K:  Czyli pytanie które postawiłam na początku nie za bardzo ma sens, ponieważ każdy człowiek sam odpowiada najpierw za siebie – cały czas w zasadzie, bo przecież biologicznie jesteśmy zdeterminowani przede wszystkim do walki o swoje przetrwanie. A chodzi o to, żeby samemu starać się wznosić ponad ten biologizm, a nie by oceniać jak to robią inni (i czy w ogóle robią). Bo tylko tak mamy na coś wpływ, ciekawe…

 

 ***

 

Z Karoliną Tytko rozmawia Piotr Tytko

 

P: Człowiek. Tak się zastanawiam, czy da się zmierzyć wartość człowieka w jakiś sposób.

K: Że jakąś miarą?

P: Tak, żeby określić czy jest możliwa różnica między ludźmi w ich tzw. „byciu człowiekiem”.

K: Myślę, że nie o to tu chodzi. Człowieczeństwo, uważam nie może być traktowane jak rzecz. A tak by było gdyby według niego mierzyć wartość ludzi. Zresztą za dużo jest płaszczyzn życia ludzkiego.

P: Tak, bo jeśli zwiększam wartość swojego życia  przez porównywanie się z innymi, to jest to zwykłe osądzanie. Na przykład gdy podchodzę do żebrzącego człowieka z ulicy jak do oszusta i krętacza, to tak naprawdę sobie samemu odbieram człowieczeństwo…

K: Masz rację, poza tym takie kierowanie uwagi na innych zamiast na siebie, sprawia, że uciekamy od problemów w swoim własnym życiu. Pocieszając się gorszą sytuacją innych, nie rozwijam się.

P: Podsumowując, to myślę, że każdy ma w sobie tyle samo pokładów człowieczeństwa, jednak w większości nieodkrytych, ale najbardziej ujawniających się w ciężkich sytuacjach kryzysowych.